niedziela, 10 lutego 2013

Zakazane gry




"Zakazane gry" Malwina Kowszewicz
Wydawnictwo Albatros 2005
464 str.

Książka porywająca optymizmem i szczerością, pelna błyskotliwych dialogówi dowcipnych puent. Przewrotna opowieść o miłości dziewczyny do starszego o kilkanaście lat żonatego mężczyzny, człowieka sukcesu, w myślach nazywanego przez nią OMW - Obiektem Moich Westchnień. O ścieraniu się dwóch światów o odmiennnych wartościach, o grze emocji, o roli przypadku. A przy tym wszystkim zabawny obraz śmietanki towarzyskiej Warszawy. Spotkali się przypadkowo w samolocie. Ona uznała go za ważniaka, on jej nawet nie zauważył. Przyjmuje jego zaproszenie na kolację - mimo, że ją odpycha i zarazem przyciąga swoim cynizmem i brakiem spontaniczności. On kocha swoją pozycję i ułożone życie, dla Oliwki nie istnieją zakazane słowa, emocje, których nie wolno ujawniać, mężczyźni, których nie wolno kochać. Gdy są razem pragną jednak tego samego - siebie.

Niby romans i niby dość banalny. Piękna dziewczyna i podstarzały, nawet niezbyt przystojny, bawidamek. Miejscami irytujące. W końcu młode dziewczyny, nawet te piękne i powabne, nie mają zazwyczaj wystarczająco dużo pieniędzy i na tyle dobrze płatną pracę, aby podróżować po Europie, opłacać własne mieszkanie, samochód itd. Nie zawierają też w wieku 23 lat poważnych umów, nie spoufalają się z szefami poważnych korporacji, ambasadorami i nie bywają codziennie na ekskluzywnych przyjęciach, obracając się wśród celebrytów, z których każdy zostaje ich nowym wielbicielem. Ilość tych wielbicieli jest moim zdaniem ciut przesadzona i przytłaczająca, zachowanie głównej bohaterki niemal jak z "Seksu w wielkim mieście" - też. Ale jest w tej książce kilka takich stwierdzeń i przemyśleń, że warto do niej zajrzeć.

Ocena: ****



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz